Imagin z dedykacją dla Alex
Ty i Louis siedzicie właśnie w samochodzie i jedziecie na imprezę, którą organizuje jeden z przyjaciół szatyna, a mianowicie Harry. Jesteś ubrana w dość skąpą, czarną sukienkę i do tego czarne szpilki, włosy miałaś rozpuszczone, opadały one na ramiona. Spojrzałaś na Tomlinsona, który był wpatrzony w przednią szybę i starał się skupić na drodze przed sobą ale jego wzrok co po chwile uciekał na ciebie. Ty i Lou jesteście już od dwóch lat razem, a poznaliście się przez głupi przypadek. Były wakacje ty pracowałaś dorywczo, roznosząc ulotki aż tu nagle ni stąd ni zowąd ktoś wpadł na ciebie i wylał gorącą kawę prosto na twoją białą jak mleko bluzkę. Chłopak zaczął cię przepraszać i przepraszać, gdy usłyszałaś któryś raz słowo przepraszam zaczęłaś się śmiać, chwilę porozmawiałaś z chłopakiem dowiedziałaś się, że ma na imię Louis. Lou od razu zaproponował właściwie narzucił ci byś poszła z nim do jego domu. Tam chłopak od razu poprosił o twoją bluzkę., a w zamian dał ci swój jakiś T-shirt, oczywiście był na ciebie o wiele za duży ale lepsze to niż nic. Zaczęliście rozmawiać i tak wszystko się zaczęło.
Dziś jesteś szczęśliwą dwudziestolatką u boku najwspanialszego chłopaka jakiego można sobie wyobrazić. W pewnym momencie jazdy naszła cię mała ochota na to i owo. Położyłaś swoją rękę na kolanie niebieskookiego ale on pozostawał nie ruszony nadal tępo patrzył w jeden punkt na drodze. Przejechałaś swoją ręką jeszcze wyżej aż ścisnęłaś jego krocze, Lou szybko odrzucił twoją rękę.
-Louis do cholery, mam na ciebie ochotę.- krzyknęłaś zbulwersowana, a on odwrócił na chwilę oczy w twoją stronę, myślałaś, że oczy zaraz wyskoczą mu na wierzch. Chłopak znacznie przyśpieszył i skręcił w jakąś boczną drogę w lesie, później jeszcze raz skręcił na jakąś ścieżkę, wyglądała tak jakby nikt od dawna tam nie chodził, dla was to był lepiej. Chłopak wysiadł z samochodu i szybkim krokiem podszedł do strony pasażera, otworzył drzwi i spojrzał na ciebie.
-Proszę, proszę kto by pomyślał, że taka grzeczna dziewczynka [T.I. i.N.] chce robić TO w takim miejscu. - spojrzałaś na jego twarz, malowało się podekscytowanie. Nie czekając dłużej delikatnie pocałowałaś go w usta, pocałunek był odwzajemniony z podwójną namiętnością. Louis delikatnie cię podniósł, zapiszczałaś mu do ust gdy uszczypnął cię w pośladek. Swoje długie nogi oplotłaś wokół jego pasa. Szybkim, zdecydowanym ruchem wyciągnął cię ze środka. Stanęłaś na równe nogi ale nie na długo, bo chłopak przyparł swoim ciałem twoje o samochód, dziko pocałował cię w usta, całowaliście się jak zwierzęta, jego ręce cały czas jeździły po twoim ciele. Miał ograniczone ruchy gdyż przeszkadzał samochód. Niespodziewanie wziął cię na ręce, byłaś pod wrażeniem z jaką lekkością on cię podniósł i to bez najmniejszego wysiłku. Posadził cię na masce samochodu i kontynuował swoje pocałunki. Jego dłonie jeździły po twoich plecach, a ciebie przeszedł przyjemny dreszcz. Odpiął suwak sukienki i pozwolił jej delikatnie opaść z twoich ramion.
-Kochanie proszę podnieś się, chcę zobaczyć twoje piękne ciało tylko w bieliźnie. Wiem, że założyłaś tę moją ulubioną. - wymruczał przy twoim uchu. Posłusznie zrobiłaś to kazał. Rozszerzył twoje nogi, wchodząc między twoje uda tym samym być bliżej ciebie. Znów złączył wasze usta w pocałunku, tym razem wyrażał on więcej uczuć. Powoli podniosłaś ręce do jego koszuli, on widząc twoje zamiary chytrze się uśmiechnął ale nie powstrzymał twoich rąk. Szybkim i zdecydowanym ruchem pozbyłaś się jego koszulki, ukazując tym samym jego umięśniony tors. Na widok jaki miałaś przed sobą przygryzłaś dolną wargę niestety aż tak mocno, że delikatnie ją sobie przegryzłaś, a co za tym szło.. zaczęła lecieć z niej krew. Louis nie czekając ani chwili delikatnie zaczął ssać twoją dolną wargę, po krótkim momencie warga już nie krwawiła.
-Nie wiedziałem, że aż tak na ciebie działam.- zaśmiał się tuż nad twoim uchem. Nic nie odpowiedziałaś. Ręką sięgnęłaś do jego spodni, chciałaś je odpiąć ale szatyn miał chyba inne zamiary.
-Skarbie na tak szybko.-chichocze tuż przy twoim gardle, posyłając wibracje po całym twoim ciele. Mocno zassał skórę za twoim uchem, trochę cię to bolało ale podobał ci się taki brutalny, to w nim kochałaś, z niewinnego chłopca potrafił w przeciągu jeden sekundy tak diametralnie się zmienić. Wiedziałaś, że po jego "ukąszeniu" zostanie pokaźnych rozmiarów malinka, w tym momencie miałaś to gdzieś. Zaczął wyznaczać mokrą ścieżkę na twojej szyi. Jak mu się to znudziło, niespodziewanie i mocno ścisnął twoje piersi przez co nabrałaś gwałtownie powietrza i otworzyłaś szeroko oczy, uśmiech widniał na twarzy Louisa widząc twoją reakcję. Zaczął masować je przez cienki materiał stanika, cały czas można było usłyszeć twoje jęki. Jego ręka zjechała niżej, chwilę pomasował twój brzuch i zjechał jeszcze niżej. Dotarł do miejsca, które już pulsowało na myśl, że zaraz on tam będzie, nie mogłaś się doczekać kiedy jego członek wypełni twoje wnętrze, zaczęłaś kręcić biodrami by dać mu do zrozumienia czego pragniesz. Szybkim ruchem ściągnął twoje koronkowe stringi, oraz szybko poradził sobie z zapięciem stanika. Siedziałaś na masce jego czarnego samochodu, całkiem naga. Usta Tomlinsona zaczęły drażnić twoje piersi, przygryzał i mocno ssał twoje sutki. Nie był ani trochę delikatny, był brutalny ale to cię tylko jeszcze bardziej podniecało. Teraz uklęknął przed tobą i rozszerzył twoje nogi, ułatwiając sobie dostęp do twojej kobiecości. Oblizał usta i zbliżył się ciągle patrząc ci w oczy. Zadał jedno liźnięcie po wewnętrznej stronie twoich ud, cicho zajęczałaś. Jego język poszedł trochę w górę. Zaczął zadawać powolne liźnięcia, nie mogłaś wytrzymać podniecenia i palce wplotłaś w jego włosy, ciągnęłaś go by wchodził jeszcze głębiej, na co on chichotał. Wierciłaś biodrami chcąc jak najlepiej poczuć jego sprawny język. Pracował coraz szybciej, a do języka dołączył swój palec, już nie jęczałaś tylko krzyczałaś z podniecenia, nie mogłaś nacieszyć się widokiem jaki miałaś przed sobą. Czułaś coraz większą przyjemność, miałaś wrażenie, że zaraz dojdziesz. Niebieskooki chyba to wyczuł, bo zaczął przyśpieszać myślałaś, że zaraz rozsadzi cię od środka. W końcu doszłaś, Tommo wyjął swój sprawny języki i palec z twojej waginy ale przedtem wszystkie soki, które z ciebie wypłynęły zlizał. Zmysłowo oblizał usta, a później palec.
-mmm...wyśmienicie smakujesz.- powiedział, wstał na równe nogi, znów stał pomiędzy twoimi nogami. Był tak blisko, że mógł poczuć jak pulsuje twoja łechtaczka. Szybkim, zwinnym ruchem odwróciłaś się i teraz tu Louis był oparty o maskę samochodu. Ściągnęłaś jego spodnie razem z bokserkami. Jego erekcja była już bardzo widoczna, zaśmiałaś się w duchu i wzięłaś się do roboty. Najpierw delikatnie przejechałaś palcem wskazującym po jego penisie, z ust Louisa wydobył się cichy jęk podniecenia. Wzięłaś jego kolegę do rąk i zaczęłaś wykonywać ruchy typu przód i tył, stopniowo przyśpieszając. Chłopak coraz głośniej pojękiwał, a ciebie to motywowało do dalszej pracy, w końcu postanowiłaś wziąć go do buzi. Najpierw delikatnie pieściłaś jego główkę ale później zatopiłaś go całego był tak wielki, że sięgał do ścianki gardła ale nie dławiłaś się nim, po prostu byłaś już przyzwyczajona do jego wielkości. Zaczęłaś się szybko poruszać, a Lou ci pomagał dopychając twoją głowę. Jego jęki rosły w siłę. Pomagałaś sobie rękami masując jego jądra. Poczułaś jak drży i w tej samej chwili zwiększyłaś swoje tępo. Po paru minutach poczułaś ciepłą maź, która znalazła się w twojej buzi, wyjęłaś penisa ze swoich ust, po czym zmysłowo je oblizałaś. Wyprostowałaś się, a szatyn patrzył na ciebie z zachwytem. Szybkim ruchem przyciągnął cię blisko siebie po czym złożył na twoich ustach pełen namiętności i miłości pocałunek. Jego ręce powędrowały na twoje pośladki, mocno je ścisnął i uniósł cię do góry, znów leżałaś na masce samochodu. Poczułaś marchewkę Louisa tuż przy twoim wnętrzu, nie minęła sekunda, a poczułaś mocne rozpychanie. Boo Bear nie był ani trochę delikatny, od razu pchał bardzo mocno i wchodził cały. Zaczęłaś krzyczeć na całe gardło, a ten by cię uciszyć włożył do twoich ust swój palec. Zaczęłaś go mocno ssać tak by nie krzyczeć ale to za dużo nie dawało, bo twoje jęki były i tak głośne. Czułaś lekki ból, gdyż Louis nigdy wcześniej nie wchodził w ciebie tak mocno ale ignorowałaś to.
-Louis...ja...
-Dojdź dla mnie.- powiedział. Cały czas krzyczałaś jego imię, a on twoje. Twoje ciało ogarnęła wielka fala ciepła, po krótkim czasie również Lou doszedł. Zmęczona opadłaś na maskę, no właściwie opadłabyś gdyby nie silne ramiona szatyna, którymi cię przytrzymał.
-Kocham cię.- wyszeptał i zrobił ci malinkę na dekolcie...chyba zrobił to specjalni żeby każdy mógł zobaczyć, że należysz do niego. Trwaliście jeszcze chwilę w takiej pozycji i wyrównywaliście swoje przyśpieszone oddechy co się dziwić po takim przeżyciu. Poczułaś jak Lou wysuwa z ciebie swojego kolegę. Chłopak zaczął zbierać wasze porozrzucane wszędzie wasze ubrania. Ty leżałaś nieruchomo na masce, podszedł do ciebie i zaczął cię ubierać, cicho się zaśmiałaś.
-Em.. kochanie ja potrafię sama się ubrać.- mówiłaś chichocząc.
-Tak wiem to ale ja chciałem to zrobić.- powiedział było ciemno ale i tak dostrzegłaś jego śnieżnobiały uśmiech. Gdy byłaś cała ubrana postanowił zrobić to samo ze sobą. Ubrani wsiedliście do samochodu.
-Jesteśmy już ostro spóźnieni.- powiedział odpalając samochód.
-Tak wiem, a co żałujesz tego?-spytałaś
-Ani trochę.- powiedział i nachylił się nad tobą by złożyć subtelny pocałunek na twoich ustach. Zapaliłaś w środku na chwilę światło i ujrzałaś pokaźnych rozmiarów malinkę tuż nad dekoltem..
-Louis!- powiedziałaś lekko zdenerwowana.
-Teraz każdy zobaczy do kogo należysz.- powiedział i pocałował miejsce gdzie była malinka. Teraz już ruszyliście na imprezę.
_________________________________________________________________
Mam nadzieje, że wam się spodoba :)
zajebisty :)
OdpowiedzUsuń